sobota, 25 lutego 2012

Wprowadzenie.

Była sobota wieczór i jak co tydzień siedziałam w dużym mieszkaniu Ivy po trzech godzinach zabawy w pobliskim klubie, gdzie dzięki znajomościom jej ojczyma możemy przychodzić i bawić się jak prawdziwa śmietanka towarzyska Londynu. Często widujemy tam prawdziwe gwiazdy muzyki oraz małego i dużego ekranu. Wstęp jest od osiemnastki, ale to dla nas nie problem. Imprezujemy tak jak chcemy, ale nie możemy tykać alkoholu i zagadywać do znanych osób. Oczywiście nie trzymamy się żadnej z nich, w szczególności tej drugiej. Jednak ogólnie jesteśmy grzeczne, nie zadajemy się z mężczyznami po dwudziestym piątym roku życia i jeszcze nigdy nie urwał nam się film. Właściwie zazwyczaj siedzimy tylko sobie z boku i popijając colę przypatrujemy się przechodzącym ludziom. Jedynie po bardzo stresującym tygodniu bierzemy do niej wódkę i zakładamy się, że zagadamy do któregoś z obecnych tam MiZMów czyli młodych i znanych mężczyzn. Potem robimy zazwyczaj sobie dużo zdjęć i wstawiamy je na Facebooka. Niektóre osoby nie pochwalają naszego zachowania, bo myślą, że tylko się bawimy. Po tysiącach prób nie chce nam się już im tego tłumaczyć.
Gadałyśmy przez pół nocy o swoich planach na następny tydzień. W sumie nie było tego dużo, bo ten rok w szkole nie był zbyt ważny i uczyłam się tylko tyle by zdać na tę trójkę. Nauczyciele czasem mówili, że gdybym się postarała to bla, bla, bla. Ale po co? Miałam duże ambicje, ale na pewno nie należała do niej piątka z chemii. Nastolatki tracą bardzo dużo czasu na naukę przedmiotów, które im się nigdy nie przydadzą. Męczą się i ślęczą nad grubymi podręcznikami i przeżywają wielkie stresy, gdy nauczyciel rozdaje testy. Można odrobinę bardziej korzystać z życia, bo przecież kina, teatry czy inne są zrobione właśnie dla ludzi. Wszyscy powinni mieć czas odreagować szarą codzienność.
    -Ej, wiesz, że kiedy byłaś w łazience widziałam jak na dosłownie dwie minuty przyszedł ten chłopak z Xfactor?-zapytała Ivy.
    -Który?
    -Ugi-bugi-powiedziała ze śmiechem.
Przez chwilę udawałyśmy jego taneczne ruchy leżąc na włochatym dywanie. Xfactor w krótkim czasie stał się wręcz kultowym brytyjskim programem i wszyscy go oglądali. Oczywiście niektórzy mówili, że nie oglądają takiego szajsu, ale innym razem na Fejsa wsadzali odnośniki. Ach, ci pozerzy.
Chwilę później odwiedziłyśmy jeszcze kuchnię, gdzie zrobiłyśmy sobie po wielkim kubku gorącej czekolady. Kto nie lubi czekolady o wpół do drugiej nad ranem? Chyba nie ma takich osób. Przeniosłyśmy się znowu do jej pokoju i zaczęłyśmy oglądać amerykańskie magazyny dla nastolatek. Niezbyt wysoki poziom, ale nie ma nic lepszego na nocne siedzenie.
    -Katy, to co uwielbiasz-wskazała na zdjęcie.
    -Daj spokój! Przecież ja jestem Team Jacob-zażartowałam.
    -”Zmierzch” jest s t r a s z n y.
    -No co ty nie powiesz-uśmiechnęłam się.
    -Ale musisz przyznać, że oni są fajni-pokazała okładkę następnego czasopisma.
    -Och, One Erection?-zaśmiałam się.
    -One Direction!
    -Nie krzycz tak, bo pobudzisz sąsiadów.
    -Myślę, że możemy dodać całą czwórkę do listy następnych MiZMów.
    -A ich nie ma pięciu?
    -Tego z fortepianem zamiast zębów możemy sobie odpuścić-skrzywiła się.-Na pewno przyjdą do klubu i wtedy do nich zagadamy. Może być sympatycznie.
    -Okay-powiedziałam obojętnie.
Za jakąś godzinę zasnęłyśmy i znowu naszły mnie moje koszmary. Raczej staram się nie myśleć o boysbandach, ale wiedziałam, że Ivy mówiła noc wcześniej poważnie. Ona chyba nawet ich naprawdę lubiła i chyba rok wcześniej odwiedzenie studia Xfactora nie było „dla jaj”, jak wtedy to określiła. Kiedy rano kończyłyśmy u niej śniadanie ponownie ta gazeta znalazła się w jej rękach.
    -Pojawiło się jakieś nowe zdjęcie od wczoraj?-zaśmiałam się.
Ona tylko zrobiła głupią minę i dalej gapiła się w czasopismo. Potwierdziła się moja teza. Było teraz pewne, że będziemy szukać ich po imprezach aż ich znajdziemy.

piątek, 17 lutego 2012

Prolog

    Wesoło śmiałam się kiedy on cmokał mnie po ustach. Już od pewnego czasu planowałam ten wieczór, bo był to mój pierwszy prawdziwy chłopak. Miał wszystko na miejscu i dla mnie był idealny. Kiedy rodziców nie było zawsze mnie odwiedzał i przynosił coś do jedzenia. Choć znaliśmy się niemal od dziecka to dopiero drugi miesiąc trwały nasze flirty.
    -Myślisz, że to dobry pomysł?-zachichotałam.
    -Tylko pomyśl. Jesteśmy jak z filmu-stwierdził lekko podnosząc moją bluzkę.-Ja jestem przygotowany.
    -Och, ty szalony!
Na ostatnio chwilę pobiegłam do łazienki i przeczesałam palcami włosy. Takie momenty znałam tylko z filmów, więc starałam się robić wszystko jak aktorki z romansów.
    -Choć już.-Usłyszałam.
    -Już!-odkrzyknęłam ostatni raz poprawiając malinowy błyszczyk.
    -Jestem gotowy! I nagi!!!
Weszłam do pokoju i powoli zaczęłam się rozbierać. Stres, w miarę ściągania kolejnych rzeczy, zaczął trochę działać.